W dzisiejszym wpisie zajmiemy się wybranymi problemami z zakresu posiłkowej odpowiedzialności członków zarządu za długi niewypłacalnej spółki (art. 299 k.s.h.). Motywem przewodnim będzie czas. Sprawdzimy bowiem, jaki wpływ na odpowiedzialność członka zarządu ma moment jego powołania oraz rezygnacji. Odpowiemy między innymi na pytanie o to, czy salwowanie się ucieczką w sytuacji, gdy spółka stała się już niewypłacalna, jest dobrym pomysłem.
Istotą posiłkowej odpowiedzialności członków zarządu jest możliwość dochodzenia (z ich własnych majątków) przez wierzycieli spółki, tych długów, których nie dało się wyegzekwować od spółki. Gdy wierzyciel poweźmie wiedzą o bezskuteczności egzekucji z majątku spółki, musi zdecydować względem kogo wystąpić z żądaniem zapłaty. W historii działalności danego podmiotu przez organ zarządzający może „przewinąć się” wielu menadżerów. Względem których żądanie oparte na art. 299 § 1 k.s.h. będzie skuteczne?
Podstawowe kryteria są dwa i muszą występować łącznie. Po pierwsze, odpowiedzialność sięga tych członków zarządu, za których istniało zobowiązanie, które następnie nie zostało przez spółkę zaspokojone. Co ważne, nie liczy się moment wymagalności zobowiązania, lecz chwila powstania. Dla przykładu, członek zarządu może ponieść odpowiedzialność za zobowiązania z tytułu pożyczki zaciągniętej przez spółkę, gdy zasiadał on w zarządzie, mimo że termin zwrotu pożyczki przypadał już na dzień po złożeniu przez niego skutecznej rezygnacji. Po drugie, odpowiedzialne są wyłącznie te osoby, które pełniły funkcje członków zarządu w czasie, gdy wystąpiły przesłanki do zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości. Jeśli dana osoba odeszła z zarządu, gdy spółka była jeszcze wypłacalna, nie będzie podstaw do przypisania jej odpowiedzialności.
Jak wygląda sytuacja osoby, która dołączyła do zarządu np. w rok po tym, jak spółka stała się niewypłacalna? Taki członek zarządu wcale nie znajduje się na przegranej pozycji, Nadal bowiem ma szansę na uwolnienie się od odpowiedzialności składając wniosek o ogłoszenie upadłości podmiotu, którym zarządza. Punktem startowym będzie w tym przypadku dzień powołania w skład zarządu (uwaga: powołania, a nie wpisania do KRS). Od tej daty nowo powołany członek zarządu ma 30 dni na zbadanie sytuacji podmiotu, którym kieruje i podjęcia decyzji o wystąpieniu z wnioskiem upadłościowym. Gdyby jednak nie zdążył z wnioskiem na czas, czyli zgłosił go po upływie 30 dnia od powołania, będzie ponosił subsydiarną odpowiedzialność za długi spółki, w tym także te, które powstały zanim wszedł do zarządu.
Teraz przyjrzymy się scenariuszowi, w którym członek zarządu dostrzega, że spółka stała się niewypłacalna, lecz termin na zgłoszenie wniosku upadłościowego jeszcze nie upłynął. Niekiedy pojawia się u członków zarządu pokusa, aby czym prędzej zrezygnować z pełnionej funkcji, a następnie bronić się argumentem, że za ich kadencji nie upłynął bezskutecznie termin na zgłoszenie wniosku upadłościowego. Od razu trzeba powiedzieć, że jest to taktyka zupełnie chybiona. W orzecznictwie Sądu Najwyższego wskazano, że termin na zgłoszenie wniosku jest terminem maksymalnym. Jednakże sam obowiązek zgłoszenia wniosku istnieje już od pierwszego dnia niewypłacalności. Jeśli zatem członek zarządu rezygnuje w okresie wspomnianych 30 dni, to jedynie pogarsza swoją sytuację. Wszak był on członkiem zarządu w czasie, gdy istniały przesłanki do ogłoszenia upadłości spółki, a zatem będzie można dochodzić od niego posiłkowej odpowiedzialności. Zaś rezygnując z członkostwa w zarządzie odbiera sobie możliwość złożenia wniosku upadłościowego, co uwalniałoby go od odpowiedzialności. Przywołany sposób interpretacji ma na celu wykluczenie działania polegającego na tzw. „ucieczce z tonącego okrętu”, a więc składanie rezygnacji w sytuacji powstania stanu niewypłacalności spółki, przed dopełnieniem obowiązku zgłoszenia wniosku upadłościowego.
Co więcej, nierozsądne jest również występowanie z zarządu od razu po złożeniu wniosku upadłościowego. Otóż do uwolnienia się od odpowiedzialności konieczne jest, aby wniosek został zgłoszony skutecznie. To oznacza, że musi nadawać się do merytorycznego rozpoznania. Nie może zatem zawierać braków formalnych lub fiskalnych. Jeśli więc sąd upadłościowy wezwie do uzupełnienia wniosku pod rygorem zwrotu, a członek zarządu wezwania tego nie wykona, bo zawczasu ustąpi z pełnionej funkcji, to wniosek zostanie zwrócony i nie będzie mógł być uznany za skutecznie zgłoszony. Dlatego – co do zasady – bezpieczniej jest wstrzymać się z rezygnacją do czasu ogłoszenia upadłości.
Podsumowując powyższe przypadki, można powiedzieć, że dla członka zarządu nie zawsze bezpieczną taktyką będzie ucieczka od spółki. Biorąc pod uwagę niezwykle wysoką cenę, jaką może zapłacić taki uciekinier, winien on bacznie obserwować kondycję finansową zarządzanego podmiotu i właściwie zareagować na pojawienie się niewypłacalności – zamiast uciekać, niezwłocznie powinien przystąpić do sporządzania wniosku o ogłoszenie upadłości.