Niemal każda branża już odczuwa skutki COVID-19, a tym najbardziej palącym jest zwiększające się z dnia na dzień ryzyko utraty płynności finansowej. Ostateczny rozmiar skutków koronawirusa będzie uzależniony od czasu trwania stanu zagrożenia epidemicznego, jak również podejścia władz publicznych do biznesu. Obecnie wysiłek władz koncentruje się – i słusznie – przede wszystkim na powstrzymaniu epidemii i zapewnienie bezpieczeństwa. Nie można jednak łudzić się, że przedsiębiorcy dotknięci skutkami „przymusowych” przestojów, a zwłaszcza takie branże jak: turystyka, usługi hotelarskie, organizatorzy imprez masowych itp. – przetrwają bez nadzwyczajnego wsparcia ze strony państwa. Nowe działania wspierające restrukturyzację poprzez odbudowanie płynności finansowej na pewno będą musiały powstać. Już zapowiedziano specjalny system ulg w należnościach publicznoprawnych, w tym udogodnienia w płatnościach podatków i składek ZUS. Wprowadzenie tego rodzaju zmian, nadto w krótkim czasie, jest zadaniem ekstremalnie trudnym, zwłaszcza że wymaga to nowelizacji wielu ustaw. Przede wszystkim jednak na chwilę obecną jest to tylko zapowiedź.
Na pewno nie można poprzestać na bierności i wyczekiwaniu. Nawet bowiem jeśli w bliskiej przyszłości pojawią się rozwiązania naprawcze, obecnie nieznane naszemu systemowi prawnemu, to one same w sobie biznesu nie odbudują, a co najwyżej będą mogły wesprzeć jego odbudowę i ograniczyć negatywne skutki kryzysu. Jest zaś truizmem twierdzenie, że tym efektywniejsza restrukturyzacja, im wcześniej została wdrożona. Z tych względów wydaje się, że już teraz należy myśleć o działaniach zaradczych polegających na wdrożeniu działań restrukturyzacyjnych uregulowanych ustawą z 15 maja 2015 r. Prawo restrukturyzacyjne („p.r.”). I absolutnie nie idzie tu o życzeniowe twierdzenie, że obecna ustawa jest panaceum na każdy kryzys, w tym ten wywołany zdarzeniami nadzwyczajnymi jak COVID-19. Tak po prostu nie jest. Można jednak już teraz wdrożyć formalną restrukturyzację, np. postępowanie sanacyjne, po to by znaleźć się już dziś pod sądową ochroną prawną i skorzystać z możliwości niepłacenia długów przy jednoczesnym zachowaniu kontraktów. Jak wynika z art. 6 p.r., postępowanie restrukturyzacyjne można wdrożyć zarówno wobec dłużnika niewypłacalnego, jaki dopiero zagrożonego niewypłacalnością. Poprzez dłużnika zagrożonego niewypłacalnością należy rozumieć podmiot, którego sytuacja ekonomiczna wskazuje, że w niedługim czasie może stać się niewypłacalny. Niewątpliwie przesłankę zagrożenia niewypłacalnością spełniają podmioty, które z dnia na dzień musiały ograniczyć lub wygasić swoją działalność. Dotyczy to w szczególności przedsiębiorców prowadzących swoją działalność w galeriach handlowych czy touroperatorów.
Jak wspomniano wyżej, wdrożenie restrukturyzacji samo w sobie nie odbuduje biznesu, ale jest szansą na przetrwanie do czasu ustabilizowania sytuacji na rynku. W otwartym bowiem już postępowaniu restrukturyzacyjnym, czyli mając ochronę ze strony sądu, należy przy pomocy doradcy restrukturyzacyjnego sporządzić plan restrukturyzacyjny. Jak zaś wynika z art. 10 p.r., w planie restrukturyzacyjnym zawrzeć należy m.in. opis planowanych środków restrukturyzacyjnych oraz opis metod i źródeł finansowania. I to jest właśnie ten punkt, który będzie podlegał rozwinięciu w zależności od zmiany otoczenia legislacyjnego, w tym pojawiających się w przyszłości nowych działań naprawczych ze strony państwa.
Stoimy więc na stanowisku, że pomoc państwa na poziomie nowych rozwiązań legislacyjnych będzie potrzebna, ale już obecnie można wdrażać istniejące rozwiązania, by stworzyć warunki pozwalające z tej pomocy w przyszłości jeszcze efektywniej skorzystać. Może to być jedna z następujących formalnych procedur restrukturyzacji, które można zastosować w sytuacji zagrożenia niewypłacalnością lub już w warunkach faktycznej utraty cash-flow:
Nie ma wątpliwości, że COVID-19 negatywnie wpłynie na płynność bieżącą mas sanacyjnych i mas układowych, a więc ściągnie na przedsiębiorców widmo niepowodzenia już wdrożonej restrukturyzacji, która została zaplanowana w całkowicie odmiennym otoczeniu, bo w gospodarce niedotkniętej skutkami koronawirusa. Tymczasem, jak wynika z art. 326 ust. 2 p.r., „Sąd umarza postępowanie układowe albo postępowanie sanacyjne, jeżeli dłużnik utracił zdolność do bieżącego zaspokajania kosztów postępowania i zobowiązań powstałych po jego otwarciu oraz zobowiązań, które nie mogą zostać objęte układem. Domniemywa się, że dłużnik utracił zdolność do zaspokajania zobowiązań, jeżeli opóźnienie w ich wykonywaniu przekracza trzydzieści dni”. Pozostaje więc apelować do sądów o zdrowy rozsądek i stosownie ww. przepisu przy uwzględnieniu aktualnych warunków, w jakich znaleźli się przedsiębiorcy. Absolutnie nie do zaakceptowania obecnie byłaby teza, że upływ ww. terminu jest jednoznaczny z zaistnieniem przesłanki umorzenia postępowania restrukturyzacyjnego. Niewątpliwie mamy do czynienia z działaniem siły wyższej, a więc okolicznością, która dopuszcza daleko idącą ingerencję w istniejące stosunki prawne, a zatem i instytucje prawa procesowego winny ten element uwzględniać.