COVID-19 nie wybiera – ekonomiczne skutki pandemii dotknęły egalitarnie wszystkich uczestników obrotu - od dużych graczy giełdowych poczynając, na jednoosobowych przedsiębiorcach kończąc. Oczywiście te podmioty, które przed rozprzestrzenieniem się koronawirusa dysponowały poduszką finansową, nie będą musiały z niepokojem patrzeć na swoje wskaźniki finansowe i poddawać się badaniu symptomów niewypłacalności. Niestety nie każdy mógł sobie pozwolić na taki komfort. Tarcza Antykryzysowa nie każdy organizm przedsiębiorstwa zdołała uchronić przed ostrzem kryzysu. Menedżerowie kolejnych spółek stawali przed decyzją rodem z tragedii greckiej – złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości spółki, czy ryzykować własnym majątkiem i opóźnić tę decyzję z nadzieją, że wreszcie przyjdzie rynkowa hossa i uchroni kierowany podmiot przed bankructwem (oczywiście problem dotyczy nie tylko spółek, ale dla uproszczenia wywodu będziemy w kontekście niewypłacalności wskazywać na te właśnie podmioty)? Na szczęście polskiemu systemowi prawnemu znane są instrumenty restrukturyzacyjne, które w połączeniu z postanowieniami kolejnych ustaw antykryzysowych pozwalają bezpiecznie ratować dłużnika i pozostawić decyzję wystąpienia z wnioskiem o ogłoszenie upadłości jako ultima ratio. Zawsze zatem w obliczu kryzysu trzeba zadać sobie pytanie, jaka jest moja sytuacja finansowa i po który wniosek powinienem sięgnąć, żeby przyniósł on moje (jako menedżera) bezpieczeństwo, ale nie doprowadził przy tym pochopnie do upadłości spółki, którą zarządzam.
Art. 15zzra ust. 1 Tarczy Antykryzysowej[1] stanowi, że „Jeżeli podstawa do ogłoszenia upadłości dłużnika powstała w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19, a stan niewypłacalności powstał z powodu COVID-19, bieg terminu do złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości, o którym mowa w art. 21 ustawy z dnia 28 lutego 2003 r. – Prawo upadłościowe nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega przerwaniu.” Skomplikowane brzmienie przepisu mówi w uproszczeniu, że jeśli twoja niewypłacalność powstała w okresie COVID-19 i jest spowodowana COVID-19 to nie powinieneś ponieść negatywnych konsekwencji z tego, że nie wystąpiłeś z wnioskiem o ogłoszenie upadłości. Możesz to zrobić dopiero wtedy, gdy termin na złożenie wniosku ponownie zacznie bieg – po odwołaniu stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii.
Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Po pierwsze stan niewypłacalności musiał nastąpić w okresie COVID-19, a po drugie, co bardziej problematyczne, musiał zostać spowodowany COVID-19. Dlaczego jest to takie kłopotliwe? W praktyce bowiem trudno wyznaczyć stanowczą, ostrą granicę przypadków, kiedy niewypłacalność jest spowodowana COVID-19, a kiedy już nie jest. Czy wystarczy, że pandemia była przyczyną towarzyszącą? Czy musi być wyłączną? Jak zbadać w praktyce taką przyczynę? Odpowiedź na to pytanie często będzie decydowała o tym, czy dojdzie do przeniesienia odpowiedzialności za długi spółki na członka zarządu zobowiązanego do wystąpienia z wnioskiem o ogłoszenie upadłości. Na korzyść menedżerów działa tutaj ustanowione w art. 15zzra ust. 1 Tarczy Antykryzysowej domniemanie, zgodnie z którym „Jeżeli stan niewypłacalności powstał w czasie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 domniemywa się, że zaistniał z powodu COVID-19.” Jest to jednak domniemanie wzruszalne – istnieje zatem ryzyko, że dowód przeciwny obali domniemanie i sam fakt wystąpienia niewypłacalności w okresie COVID-19 nie wystarczy, aby przyjąć, że termin na wystąpienie z wnioskiem o ogłoszenie upadłości został „zamrożony”. Nie można również zapomnieć o tym, że chociaż Tarcza Antykryzysowa po spełnieniu przesłanek, o których mowa powyżej, „zamraża” obowiązek wystąpienia z wnioskiem o ogłoszenie upadłości, to jednak w żaden sposób nie obezwładnia możliwości wystąpienia z rzeczonym wnioskiem przez wierzycieli. Brak własnej reakcji dłużnika w związku z ochroną wynikającą z Tarczy Antykryzysowej nie oznacza zatem pewności, że w razie zmaterializowania się niewypłacalności jego upadłość nie zostanie ogłoszona.
Powyższe nie implikuje jednak, że zawsze gdy stajemy w obliczu kryzysu z ostrożności powinniśmy sięgać po wniosek o ogłoszenie upadłości. Przyrównując sytuację przedsiębiorstwa do żywego organizmu, należy z dotychczasowych rozważań wyprowadzić następujący morał: im wcześniejsza reakcja na pierwsze niepokojące objawy, tym większa szansa na zakończenie leczenia powodzeniem. Odpowiednio wczesne wdrożenie procedur restrukturyzacyjnych może bowiem usunąć z horyzontu zdarzeń bankructwo spółki – wówczas w ogóle nie będziemy musieli rozważać, czy już powinniśmy wystąpić z wnioskiem o ogłoszenie upadłości, czy może korzystamy z dobrodziejstwa Tarczy Antykryzysowej.
Polski porządek prawny został wyposażony w nowoczesne procedury restrukturyzacyjne. Służą one gospodarce tworząc prawne instrumenty zapobiegania upadłości – naczelnym celem postępowania restrukturyzacyjnego jest przecież uniknięcie ogłoszenia upadłości dłużnika. Każda z czterech procedur restrukturyzacyjnych (postępowanie o zatwierdzenie układu, przyspieszone postępowanie układowe, postępowanie układowe, postępowanie sanacyjne), dedykowana jest dla odmiennej sytuacji dłużnika – dobór odpowiedniej, „szytej na miarę” procedury pozwala osiągnąć najlepsze w danym przypadku efekty. Ponadto Tarcza Antykryzysowa wprowadziła tzw. uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne, które jest dopasowanym do okoliczności związanych z pandemią postępowaniem o zatwierdzenie układu. Wachlarz instrumentów prawnych, który ma do dyspozycji dłużnik zmagający się z kryzysem związanym z gospodarczymi skutkami COVID-19, nie pozwala menedżerowi rzeczonego dłużnika czekać z założonymi rękami na pogorszenie się stanu finansowego zarządzanego podmiotu i popadnięcia w niewypłacalność – trzeba działać! Odpowiednio wczesna reakcja jest również korzystna dla wierzycieli. Chłodny rachunek ekonomiczny wskazuje, że na drodze restrukturyzacji zaspokojenie wierzycieli jest w przeważającej liczbie przypadków bardziej korzystne niż upadłość - wierzyciel odzyska po prostu więcej pieniędzy. Ponadto nadal na rynku aktywny pozostanie nasz kontrahent, który po skutecznie zakończonej restrukturyzacji może w pełni rzetelnie i terminowo wykonywać kolejne kontrakty. Dlatego też jeżeli uczciwie przedstawimy wierzycielom swoją sytuację i plan naprawy, nie powinni wzbraniać się przed zagłosowaniem za zawarciem z nami układu, który pozwoli nam przywrócić równowagę w przedsiębiorstwie.
Leczenie dłużnika restrukturyzacją chroni również menedżerów nim zarządzających. W świetle art. 299 § 1 i 2 Kodeksu spółek handlowych (odpowiednie postanowienia również w innych przepisach regulujących odpowiedzialność menedżerów za brak terminowego wystąpienia z wnioskiem o ogłoszenie upadłości), członek zarządu może uwolnić się od solidarnej odpowiedzialności za zobowiązania spółki, jeżeli wykaże, że we właściwym czasie zgłoszono wniosek o ogłoszenie upadłości lub w tym samym czasie wydano postanowienie o otwarciu postępowania restrukturyzacyjnego albo o zatwierdzeniu układu w postępowaniu w przedmiocie zatwierdzenia układu. Odpowiednio wczesna reakcja na symptomy kryzysu daje zatem bezpieczeństwo menedżerów – nie zostaną w spadku po dłużniku obarczeni zobowiązaniami. Jeśli jednak problemy finansowe, na które reagujemy restrukturyzacją będą poważne, musimy trzymać rękę na pulsie – przepis zdejmuje odium odpowiedzialności z członków zarządu dopiero gdy w odpowiednim terminie postępowanie restrukturyzacyjne zostanie otwarte (albo gdy zatwierdzony zostanie układ w postępowaniu o zatwierdzenie układu). Samo złożenie wniosku nie uchroni zatem od odpowiedzialności. Jeżeli rozpatrzenie wniosku przez sąd będzie się przedłużało, a termin na złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości będzie nam umykał, może nastać potrzeba asekuracyjnego złożenia wniosku upadłościowego, pomimo wcześniejszego wyboru restrukturyzacji (oczywiście tylko wówczas, gdy nie obejmie nas „zamrożenie” wystąpienia z wnioskiem o ogłoszenie upadłości wynikające z Tarczy Antykryzysowej). Co ważne, w sytuacji konkurencji wniosków: upadłościowego i restrukturyzacyjnego, pierwszeństwo ma co do zasady wniosek restrukturyzacyjny.
Rekapitulując, jeżeli siedzimy za sterami podmiotu, który zaczyna borykać się z kryzysem płatniczym, warto „na chłodno” spojrzeć na jego wyniki finansowe. Ocena sytuacji pozwoli dobrać odpowiednie narzędzia przeciwdziałające negatywnym symptomom. Być może rzeczywistość nie jest taka straszna i na drodze procedur restrukturyzacyjnych uda się zawrzeć układ z wierzycielami i uchronić dłużnika przed upadłością, nie ryzykując jednocześnie, że kadra menedżerska zostanie solidarnie obciążona zobowiązaniami dłużnika – zarządzanego podmiotu. Wpierw zatem diagnoza, potem leczenie – jeżeli nie jesteśmy w stanie zapobiec bankructwu, dopiero wówczas wniosek o ogłoszenie upadłości. W ten sposób instrumenty raczenia sobie z kryzysem zostaną właściwie wykorzystane, a wielu upadłościom, które mogłyby zostać spowodowane gospodarczymi skutkami COVID-19, uda się zapobiec.
[1] Ustawa z dnia 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych.